3/4 wakacji zbierałam się żeby napisać coś więcej. za każdym razem przerastało mnie chyba zebranie tej plątaniny myśli w jeden logiczny ciąg słów. nie chciałam z nią walczyć. wolałam zostawić ją na boku i czekać aż pomału przestanie mi przeszkadzać. a ona wracała. jebana zawsze wraca. nikomu nie polecam uczucia, kiedy wyczekujesz kogoś od tygodnia, poświęcasz mu każdy wolny moment dnia a nawet nieświadomie większość czasu w nocy, a potem, gdy nadchodzi ten wypatrywany moment spotkania, rozmowy... rozczarowaniem w łeb. jak zwykle rozczarowaniem w łeb. i po tylu latach pytam siebie- czemu to tak boli? czemu przeżywam to wciąż na nowo, jak jakieś nowe doświadczenie zamiast zaszufladkować to raz a dobrze w swoim życiu i olać zupełnie tak, jak olewana jestem ja sama. *** już po raz drugi podświadomość każe mi analizować mój związek, przyjrzeć się mu z boku, a nawet nie tyle z boku, co z zupełnie innej perspektywy, z perspektywy związku z kimś innym. moje wnioski mnie nie zadowalają, nie potrafię siebie samej jednoznacznie odczytać. brakuje mi kogoś z kim podzieliłabym swoje obawy. najpierw zamykam wszystkie okna, zostawiając jedynie drzwi wejściowe, do których klucz masz tylko ty, a potem duszę się w zamkniętym pomieszczeniu otoczona smutkiem,bezsilnością i rozczarowaniem właśnie. dlaczego mi to robisz? dlaczego nam to robisz....