Nareszcie, nareszcie WOLNE! Cały tydzień na to czekałam. W końcu prawie 3 tygodnie luzu. Będę spać, spać i spać. Tak, jasne ;)
Może jednak czas zregenerować siły i nabrać jakieś motywacji? Dobrze by było wykorzystać jakoś te święta, nie tylko na jedzenie i nudzenie się, ale na coś porządnego. W sumie i tak trzeba będzie odmówić sobie niektórych przyszności, chociaż na pewno zabraknie silnej woli. Teraz najchętniej położyłabym się z kubkiem mojego ulubionego budyniu marcepanowego, czytając książkę, ale trzeba lecieć na trening i końcu coś ze sobą zrobić. "Granica" poczeka na mnie do wieczora.
Kurde, tak ciężko być Justyną B.