Hej, to znowu ja. Macie mnie już dosyć?
Przypomniało mi się że mam fotobloga.
Znalazłam to zdjęcie w katalogu "ulubione"i się zakochałam.
Jak zwykle po długiej nieobecności nie wiem od czego zacząć,
a w ostatnim czasie działo (dzieje się)
bardzo dużo, więc może po kolei:
Jestem już drugi raz ciocią :)
Małego ślicznego Cyprusia witamy w naszym gronie zauroczonych nim dziadków, wujków i cioci ;)
~*~
Po drugie (jak ja dawno chciałam to napisać!)
ZDAŁAM PRAWKO!!!!
Skakałam z radości przed ZORDem, krzyczałam prawie do zdarcia gardła i kochałam wszystkich ludzi na ulicy.
Nigdy więcej tego stresu, wyczytywania mojego nazwiska przez głośnik, oglądania ludzkich emocji w podwojonej dawce. Ta nieopanowana radość udziela mi się do teraz, jak tylko przypomnę sobie tamten moment w którym duże "P" pisane koślawym pismem śpiewającego egzaminatora owładnęło moimi myślami, kiedy już praktycznie nie wiedziałam co, gdzie, jak i po co :) Wysiadłam z "elki", uścisnęłam serdecznie pana z brzydkim pismem, pocałowałam najcenniejszy świstek jaki kiedykolwiek miałam w dłoni... i dalej nie pamiętam :) Wiem że ludzie śmiali się ze mnie (bądź cieszyli ZE MNĄ), kilku robotników stwierdziło że za cicho krzyczę, a jakiś pan po moim entuzjastycznym okrzyku przed ZORDem powiedział, żebym nie była taka pewna, ze nigdy tu nie wrócę. Jeszcze się pan zdziwi, panie zordowy szefie! Z moją tendencją do ulegania emocjom to naprawdę duży sukces, dlatego tym bardziej się cieszę :)
~*~
To tak w wieeeelkim skrócie, chociaż jak sobie przypominam tamten dzień to znowu uśmiecham się minką zarezerwowaną tylko na specjalne okazje.
~*~
Dzisiaj 25 października.
Niby zwykły czwartek, dzień jak każdy inny. A tu niespodzianka ;) Ludzie chyba przywiązują się do dat. Gdybym miała wrócić 4 miesiące wstecz, mniej więcej o tej godzinie co teraz, siedziałabym w Chauseyu w szpilkach i granatowej sukience patrząc zmieszana na dwie zapachowe świeczki, które za chwile wbrew naszym zamiarom miały wylać się na czarne spodnie najnajnajnajlepszego (!!!!) masażysty pod Słońcem. Gdybym spojrzała trochę dalej, trzymałabym w dłoni bukiet "z niebieskim akcentem", a jeszcze dalej... no to miałabym juz zamknięte oczy :)
(Jak to mądrze powiadział G. Sand:
"Jest tylko jedno szczęście w życiu, kochać i być kochanym.")
I wiesz co Markuś? Uwielbiam Cię! <3 Za Twoje poczucie humoru, za muataki, za to że jesteś przy mnie kiedy Cię potrzebuje, za Twoje obsesyjne treningi i dziwne pomysły, za Twój upór, czasami udawane kompromisy, za łaskotki, poważne po-zmęczeniowe rozmowy i za Ciebie, po prostu :)
To już na sam koniec powiem tylko, że ten dzień został prawie zepsuty przez incydent w radiu. Możecie mi pogratulować, jestem chyba jedyną którą aż dwa razy została wywalona z tego samego :)
tak btw. pora chyba zacząć pracować nad opanowywaniem emocji. Kiedyś naprawdę będę mieć z tym problemy.
Jeśli jeszcze nie znacie, to polecam tę piosenkę, typowo podpadającą pod mój gust:
----->Nirvana- Dumb<-----
Dzisiaj może średnio adekwatna, ale, jak to śpiewa Cobain:
"Myślę, że jestem głupi, a może po prostu szczęśliwy?
Myślę, że jestem po prostu szczęśliwy"
I tym nirvanowym akcentem kończę dzisiaj mój przydługi wywód.
"I think I'm dumb, or maybe just happy, think I'm just happy"