jak to dobrze ze jestem kobieta i wcale a wcale nie musze sie tlumaczysz z pokreconych hustawek nastrojow.
jest srodek lata, a ja po dwoch wakacyjnych wyjazdach. W teorii wypoczeta i naladowana by zmierzyc sie z kazda przeciwnoscia losu, w praktyce poirytwana samaniewiemczym, zmeczona i rozdrazniona.
to pewnie ten smetny stary coldplay. :>
a tak w ogole to chce mi sie zyc i szalec, ale jeszcze nie dzisiaj.
w sobote metalowy lomot moich starych kosteczek sluchowych. like it.
:)