coś mnie zniszczyło w ten weekend tak cóż nadal nie mogę sobie tego wybaczyć za dużo myślę
spoglądam w lustro i to jest ten moment jeden na sto pierdolonych momentów gdy patrzę i widzę szczupłą dziewczynę
widzę ją i myślę czy to ja tak okazuje się że to ja bo kto inny stoi teraz przed lustrzem przecież nikogo tu nie ma tylko ja
i wtedy słyszę jakiś cichy głos któy mówi hej przecież możesz pozwolić sobie na normalne jedzenie bo wyglądasz dobrze
i nie jest to przenośnia to prawda ja słyszę ten głos i gdybym mogła go zmaterializować to na pewno tak bym zrobiła
to nie moje myśli ja słyszę głos może to schizofrenia mnie dopadła albo inne gówno ale ten głos jet wszędzie i nie mogę uciec
i wtedy odwracam się i idę do kuchni i moje oczy nie wiedzą na co patrzeć a ręce nie wiedzą po co sięgać więc jem wszystko
i to się nie kończy czuję jakby to się nigdy nie kończyło ale potem przychodzi wieczór i krwawe wyrzuty sumienia i co
i zaczynam od nowa bo robiąc dwa kroki w przód cofnęłam się o dwa i zatoczyłam błędne koło i nii mi nie pozostało
tylko płacz