Myślałam ,że się nie zmienie , dawałam stuprocentową gwarację , chciałam być tym kim byłam. Nie zabije swojej złości , puki jej nie rozwinę. Nie potrafię zabić słowa bez dodam sens , chciałabym zwykłym przyciskiem escape usunąć bez z swojej głowy.Mimo ,że cały czas się rozwijam tracę wartość siebie. Nie przekreślam wszystkiego tak w jedym nie przemyślanym momencie , za dużo analizuję zbyt dużo po większej analizie stwierdzam ,że to kolejny mój bezsens. Otwieram oczy, budzą mnie promienie słońca , idę zrobić kawe która jest jedyną dobrą rzeczą którą potrafię zrobić , smakowała osobie takiej samej jak ja , idę na balkon , układ domu przypomina mi ten którego nie doceniałam i chwil które dawały mi szczęście. Teraz mam wielu ludzi obok mnie ,ale nie zna mnie prawie nikt. Siadam na białym krześle już nie parapecie palę papierosa , przyglądam się obsukremu widokowi , który jest pusty i smutny. Nic się nie dzieje. To przecież tak jak u mnie.W oczach pojawia się ból. Ból który wiąże się z teraźniejszością , sprawami związanymi z strachem utraty kogoś kochanego, boję się po raz pierwszy przyszłości , każdy kolejny dzień jest wielkim wyczynem , chciałabym zatrzymać się w miejscu ,albo wrócić do przeszłości bo przecież ona ma wieczny wpływ na moją teraźniejszość.' Mój największy przyjaciel "dawka dobrego humoru " nie pomaga stał się przyzwyczajeniem , nie jest w stanie poprawić mi nastroju , pozwoli jedynie spokojnie zasnąć.
Mówili: "nie oddawaj duszy tylko serce",
dałem Ci wszystko na starcie, nie mam nic więcej.
I wiem, że sens jest w tym, jak na mnie patrzysz.