Padam z nóg,dosłownie.Jednak jestem szczęśliwa.Z moją kondycją słabo,biegałam tylko
z 15 minut,skakałam na skakance,ale zawsze coś;).Posprzątałam,trochę poćwiczyłam-jednak
mało,ale dzisiaj nie dam rady więcej,jutro poćwiczę z 15 minut.Dzisiaj czekają mnie tylko z 50
brzuszków (więcej nie dam rady,codziennie dorzucę sobie kolejne 50,albo chociaż 20,zobaczymy ile dam rady.
Na obiad zjadłam połowę krupnika i jakieś tam kluski na parze z koktajlem,chyba z 4:/
Później zjadłam brzoskwiniowy serek z danio,truskawkowy sorbet i w planie mam jeszcze
zjeść jabłko i wypić mleko.W sumie głodna nie jestem,jakiś cud ;)
A śniadanie i 2 śniadanie podane w poprzedniej notce;)
Trzymajcie się dziewczyny ;**.