czuję się zagubiona.
mało na co mam ochotę.
zazwyczaj czuję potrzebę i ochotę na spotkania z ludźmi. teraz tak nie jest. nie mam nawet ochoty na spotkanie z własną przyjaciółką. z osobą, która ze mną wytrzymuje od 10. lat.; która była przy mnie, przy każdych uniesieniach i upadkach. która wie o mnie masę rzeczy i nadal przy mnie jest i mnie kocha.
nie mam ochoty na siedzenie w domu, z własną rodziną, która mnie zna od urodzenia. która również wie o mnie masę rzeczy i również nadal przy mnie są i mnie kochają najmocniej na świecie.
nie mam ochoty na wyjazd do znajomych do Radomia. po prostu, jak o tym myślę, to mi się odechciewa.
nawet to, co do tej pory zawsze mi pomagało - świadomość, że mogę pojechać do przyjaciółki na jej zadupie na ile chcę, wzbudza we mnie niechęć.
jest jeszcze parę miejsc, ze 3 przynajmniej, w które nawet miałabym ochotę pojechać, ale to, że ja już mam wakacje, nie znaczy, że wszyscy je mają.. no i mają swoje życie, w którym obecnie może nie być dla mnie miejsca.
mam ochotę pojechać nad morze. mam ogromną ochotę pojechać nad morze. nie sama, bo po pierwsze, rodzice mi samej nie pozwolą, a po drugie, znając mnie, pewnie się zgubię.. miałam tam jechać z przyjacielem, ale jak narazie się na to nie zanosi...
czyli to, na co mam ochotę, jest obecnie nieosiągalne, a to, na co nie mam, wręcz przeciwnie.
tak bardzo życie...
znowu mam ochotę uciec, ale tym razem nie mam dokąd...
Tylko obserwowani przez użytkownika hugging
mogą komentować na tym fotoblogu.