Fotka z ene ostatnio... Kasia, ja i Parówa który ma zgona xD
Dzisiejszy dzień był nudny jak chuj. Wstałem o 12, zjadłem obiad i grałem na Xboxie do 16. Potem znowu nuda, trochę się pouczyłem i poszedłem do Kasi. Leży biedna, chora, z gorączką w tym łóżku... Aż się serce kraje :D A nawiasem mówiąc, jak można być chorym w lipcu? Ale Kasia to jest Kasia, ona wszystko potrafi :D Posiedzieliśmy, pogadaliśmy, pośmialiśmy się. Przynajmniej poprawiłem jej humor :D No i zjedliśmy zajebistą szarlotkę upieczoną przez jej mamę. Muszę poprosić, żeby Pani Halina mi też upiekła :D Zaprzyjaźniłem się też z jej kotem, który dotąd się mnie bał. Dzisiaj sam wskoczył mi na kolana i dał się głaskać. Sama Kaśka była w szoku :D No i poznałem jej też uroczą kuzyneczkę. 6 lat, a można z nią pogadać jak z niejedną 15 latką i jest prze śliczna, za parę lat to będzie z niej niezła dupa :D Zeszło mi tam u niej do 22.30 i wróciłem do domu. Nie chce mi się jeszcze spać więc coś muszę porobić. Nikogo nie ma na gadu, ani fb to nie ma z kim pogadać. Muszę jechać do Wadowic w końcu. Do Anki, Aśki, Skoczałka... Stęskniłem się za tymi małymi fraglesami :D No i Meo... Tyle, że pojechał nad morze paszczak jeden... Ale z nim też się muszę zobaczyć. No nic, lecę. Trzymta się :D