Fotka z wczoraj z Energy. Ja i mój kumpel z klasy Konrad. Była konkretna impreza. Nie byłem pijany i to było chyba najlepsze z tego wszystkiego, bo miałem siłę i chęci do tańczenia, a po alkoholu bywało z tym różnie. Impreza była udana, niestety była spinka w kiblu z jakimś kolesiem, oczywiście nie miał szans, no i po co zaczynał? Po wyjściu trzeba było targać kumpla do domu. Wyobraźcie sobie 3 km drogi z nieprzytomnym człowiekiem na ramieniu... Masakra. Dzisiaj rano pojechałem z siostrą do Kalwy na zakupy, potem się trochę poopierdalałem, na mecz i potem pod miłego. Jutro trzeba coś pomyśleć, żeby iść gdzieś z Kasią. Stęskniłem się za nią strasznie. Dobra, trzeba gdzieś iść, bo w końcu sobota wieczór, nie będę siedział w domu. No to strzałeczka ;)