...moje, kochane, zgrzybiałe, tupiące, chude, głupie, wredne, plujace, sliniące sie... :)
Zgrupowanie TRWA :) Oleje szczegół, że p.Pacyński z pewnym łąckowych powodów zjawił sie dopiero wczoraj wieczorem! No ale trening skokowy juz mamy za sobą :D Ale kwiat michelińskeij młodziezy nie zmarnował ostatnich dni, na bezczynne wypoczywanie w zaciszu swoich pokoji. Historia z pewnym stogiem słomy, zaprzepaściła plany amazonek JKSR. Co prawda duuuuże ognisko było, kiełbaski były, ale patyków nie było... więc znużone amazonki zainwestowały w penjonatowy, czysty, schludny, pożądny pokój nr 19. Co robiliśmy? Prócz tego,że Rafalątko zbiło płytki bilą, Paulina nie trafiła do kosza na śmieci :p, tona ciastek została rozdeptana po dywanie, a reczniki słuzyły jako podręczne szmaty do wycierania sosów czosnkowych itp... to noc mineła spokojnie :) I nie zapominajmy,ze jestem syrenką Arielką, Sylwia Esmeraldą (i poszukuje swojego Qładisima), a Ewelina kazała nam sie bawic w Śpiące Królewne. Potem nastąpił nudny epizod treningów ujezdzeniowych :D Konie jak zawsze przeciez chodziły idealnie!!! :p
Za to dzisiejsza noc amazonki mogły juz spedzic w cudownej, starej, śmierdzącej, swiezo wymalowanej, z sufitem niczym drzwi garazowe hacjendzie M. Po odczekaniu, kiedy to p.Jacek z goścmi opusci małkowskie mury, można było zebrać z okolicznych krzaków zapasy i rozpocząć ucztowanie na pufie :D Nasza fabryka tekstów - Patitaj - co rusz nas czymś zadziwiała :D
- bo on mi pokazła... atak przecież nie wolno...
- bo ja tam widziałam szampon do mycia twarzy i ciała
- bo mi sie kreci w dłoni...
- morswinem jestem aaaa...
- ja szyją łapie równowage
- Nie lubie Boba, on ma jakieś zjebane koparki!
:D:D:D
Póznym wieczorem odprowadziłyśmy naszą koleżanke do pokoju nr 18 przez pola, łaki i stawy i slalomowatym krokiem powróciłysmy do hacjendy, gdzie to Paulina juz była w krainie marzeń :) Grzecznie wskoczyłysmy z nasze śpiwory i już jako syrenki pograzyłysmy sie w śnie... Co niektórzy jeszcze okrzykami "Agnieszka!!! No Aga...." Dalej ucztowali w nieco innym pomieszczeniu - Łazience :D
Ranek był... ciężki... ale wypiłysmy herbate bez cytryny i podbierając bułki z pensjonatu podązyłysmy na trening o godz. 9 :D
A teraz? przyjechałam do domu, wykąpałam sie, i jade dalej do mojej najkochańszej stajni tworzyć dalsza historie mojego zycia...
Tylko jest mały problem... znowu nie mamy gdzie spać...:p
Pozdrawiam :*:p