Jakieś pedalskie zdjęcie. A co, czasami przydają się odstępstwa...
Poczytałabym coś... Albo... Nie... Nie ma albo.
He's
losing
his
wings
and
the
crown
of
the
dawnCan't
watch
him
dying...
Podobno mam szczęście na wyciągnięcie ręki, wiesz?
Nie wiesz.
Niby dlaczego miałoby to Cię interesować.
Aniołek, fiołek, róża, bez, konwalia...
Razdwatrzy.
...
Nie umiem pisać. Nie umiem przelewać na klawiaturę. Nie umiem.
Na kartkach byłoby o wiele prościej.
Wzięłabym długopis.
I wypierdoliła go przez okno.
Bo na kartce pisać też nie umiem. Słowa są fałszywe.
A po co komu utrwalony na kartce fałsz i zakłamanie, skoro wypowiedziane dają już wystarczającą porcję ogłupienia?
Jakiś koniec świata. Dla każdego koniec świata może zjawić się w dowolnej chwili.
Indywidualnie.
Bo podobno jak się w coś wierzy, to to się spełnia.
Więc wzięłabym czarną kredkę i narysowała czarny kwadracik.
Ten kwadracik byłby początkiem
mojego końca świata.
Potem bym narysowała sto tysięcy innych kwadracików. W różnych kolorach.
Tak, różowy też się znajdzie.
Każdego dnia zamalowywałabym na czarno każdy ten kolorowy kwadracik.
A gdy już cała kartka byłaby czarna, tego dnia spaliłabym ją i uznała, że koniec świata zjawił się tylko dla tej kartki papieru.
I powiedziała, że ludzie są zakłamani, bo nawet apokalipsa wolała wybrać głupią kartkę niż sprostać ich zasranym ideom.
To było głupie.
I co z tego?
`Znowu oszukali nas.... Znowu się coś... popierdzieliłooooo...