photoblog.pl
Załóż konto
Dodano: 4 LIPCA 2011

praca- praca

 

Niezły widoczek, co? Zdjęcie zostało zobione podczas lotu awionetką transportującą nas do Togiak. To dopiero był lot! :) Z jednej strony ocean, z drugiej góry, z trzeciej pustka aż po horyzont. A pod nami niezliczone serpentyny rzek. W Twin Hills spod pasa startowego zgarnął nas samochód, który na pierwszy rzut oka powinien już od dawna gnić na wysypisku. Miał nawet dziury w przedniej szybie wyglądające jakby były zrobione pociskami.

Cała fabryka wygląda jak jedno wielkie wysypisko śmieci. Pordzewiałe i spłowiałe budynki i pojazdy, błotniste dróżki. I to jest mega fajne, całkowita odskocznia od normalności :D.

Razem z Solem pracujemy w egg house- wysyłają do nas ikrę wyprutą z rybek, musimy je umyć, posortować, zasolić i zapakować w pudełka. Wcześniej myślałam, że gdy się rozetnie rybę kawiorowe kulki same się wysypują. Otóż nie, moi drodzy. Kuleczki są połączone w takie jakby flaczki z błoną na wierzchu. W zależności od punktu widzenia wyglądają one jak: jęzory jaszczurki, macki, mózg, bezskorupne ślimaki lub jeśli są duże to jak ludzkie płuco. I tak tarzamy się w tym przez cały dzień. Póki co najdłuzej pracowałam rzez 12,5h, ale po 4. lipca zaczyna sie najgorętszy okres, gdzie 16stogodzinne zmiany będa na porządku dziennym. A po pracy każdy bierze prysznic i zbieramy sie w krórymś z pokoi aby popierdzielić o głupotach lub w coś zagrać.

Ogólnie praca jest w porządku, chociaż bolą plecy przy pakowaniu, a pięty i kolana od ciągłego stania, ale to i tak najlżejsza praca w całym zakładzie. Chociaż dzisiaj było naprawdę ciężko, bo przyszłam do pracy totalnie skacowana po wczorajszym ognisku na plaży. Amerykanie byli totalnie podnieceni posiadaniem Żubrówki, niestety gdy jej spróbowałam okazało się, że jest rozrobiona pół na pół z wodą. Wtf?! Jak to często bywa w takich okolicznościach moje umiejętności językowe gwałtownie wzrosły i poznałam całkiem sporo nowych osób. Równiez tam pokazała się amerykańska uprzejmość- każdy częstował mnie jakimś alkoholem, a jako, że każdy pił co innego, to cóż... Ale po lunchu z nurofenem przeszło. O właśnie, jedzenie jest bardzo dobre, często jadamy łososia (hmmm, ciekawe, czemu...) i tam przynajmniej są dostępne jakieś WARZYWA :P

Co do internetu: jest obecny, ale tak żółwiowy, że chyba nieprędko wstawię nowe zdjęcia na fejsa, chyba, że po 5 dziennie czy coś.

Ooo, i jeszcze jedna ważna wiadomość: nie możemy się za daleko oddalać od zakładu, bo dookoła grasują niedźwiedzie :D zrobiliśmy nawet zdjęcia śladom łap na plaży! Nie martwcie się, jeśli jakiegoś zobaczę na żywo to najpierw zrobię zdjęcie i dopiero później zacznę uciekać :P

Jakby ktoś chciał umilić mi tutejszą egzystencję jakąś pocztówką, listem, czymkolwiek, oto mój adres:

c/o Togiak Fisheries

PO BOX 30

Togiak, AK

99678

Trzymajcie się wszyscy, cieszcie wakacjami i odzywajcie do mnie i Sola

:*

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Komentarze

~jaga Ah chyba ustawię sobie to zdjęcie na tapetę!
Prawdziwa Alaska <3
04/07/2011 17:39:24
~arturek You're cute, so if you'll meet the bear, don't let him to tear your head apart coz, it would be such a shame :3
04/07/2011 10:08:34