Granice Zagubienia 43
Jechaliśmy w ciszy aż po jakimś czasie zajechaliśmy do przydrożnej restauracji. Nie wyglądała ona za pięknie, raczej jak jakiś stary, zniszczony bar dla miejscowych alkoholików.
-Cóż za romantyczne miejsce- powiedziałam po czym z udawana radością zagwizdałam.
-Cicho siedź. - odparł rozdrażniony. Nie kryjąc swojego rozbawienia poczłapałam za nim do środka. Zajął miejsce na końcu knajpki, co cóż jedne możliwe miejsce do zaakceptowania. Wnętrze wyglądało zdecydowanie lepiej, ciemno czerwone ściany udekorowane różnymi obrazami. Bar wyglądał na nowy czego nie można było powiedzieć o porysowanych i startych miejscami stołach. Spojrzałam na niego i czekałam aż coś powie ale zamiast tego wbił swój lodowaty wzrok w kelnerkę. Skierowałam swój wzrok na nią i jak tylko zobaczyłam, z jakim zaangażowaniem i chęcią czyści szklanki myślałam, że padnę tam na miejscu.
-O boże to miejsce jest totalnie pokręcone. - odparłam cicho próbując zapanować nad sobą. Karol spojrzał na mnie i delikatnie się uśmiechnął.
-Też się zastanawiam co ta laska tu robi.
-Laska, hmm dałabym jej 3/10 punktów haha - zaśmiałam się i spojrzałam mu w oczy.
-Cwana jest bo myślisz, że jesteś lepsza, hmm dla ciebie taka mocna 7. -spojrzałam na niego i dostrzegłam w jego oczach jakiś dziwny blask.
-Karolku ja się nie bawię w punkty, bo mnie to czy ktoś ma mnie za laskę, dupę czy brzydotę nie obchodzi. Znam swoją wartość.
-No no no młoda kobieta bez kompleksów, rzekłbym feministka. - dziwnie było obserwować jak się śmieje, bo wygląda i przypomina chodzącą skałę.
Chłopak spojrzał w stronę baru i uśmiechnął się cholernie promiennie, co nie powiem było zniewalającym widokiem. Kiedy obejrzałam się za siebie mało mi szczęka nie upadła na stół. O mój boże co ona tu robi?! Nim zdołałam jakkolwiek zareagować stanęła koło naszego stolika i czule objęła Karola. Kim ona jest dla niego ?!
-Babciu to jest moja koleżanka- starsza kobieta przerwała mu szybko.
-O matko czy to moja mała Elinia? - spojrzała na mnie a z jej twarzy można było wyczytać ogromną troskę.
-Dzień dobry Pani Tereso. - odparłam wstając i zachowując powagę.
-Moje dziecko. - rzuciła mi się na szyje i przytuliła mnie. Ja pierdole tylko nie płacz, pomyślałam.
-Też się cieszę, że Panią widzę. - odparłam delikatnie i nieśmiało objęłam kobietę, która kiedyś była dla mnie jak matka.
-Matko tak dawno Ciebie nie widziałam, ale od razu poznałam Ciebie po oczach. - spojrzała na mnie i się uśmiechnęła. - Ja tu się rozgadałam a wy pewnie głodni jesteście. - odparła i raz dwa podała nam karty.
-A może Eliniu zrobić Ci Twoją ulubioną pomidorową i naleśniki z jabłkami. - zapytała ciesząc się jak mała dziewczynka, dobrze było ją znowu zobaczyć, mimo, że postarzała się to ciągle była ta samą energiczną kobietą.
-Jeśli to nie byłby problem to poproszę. - uśmiechnęłam się szeroko.
-A dla ciebie pewnie to co zawsze co ? - zaśmiała się poklepując wnuka.
-O nie chce ten sam rarytas co ona !- odparł i tupnął nogą. Zachowanie zupełnie do niego nie podobne. Kiedy Pani Teresa odeszła i zniknęła w kuchni spojrzałam na niego.
-To dlatego mnie tu przywiozłeś? -zapytałam.
-Tak dowiedziałem się o tym z raportu i po naszej dzisiejszej rozmowie pomyślałem, że dobrze Ci to zrobi. - powiedział spokojnie. - Mam nadzieje, że nie rozdrapałem starych ran? - zapytał ostrożnie.
-Nie no co Ty, Twoja babcia była mi jak matka a, że wyszło jak wyszło no cóż. - Kiedy Pani Teresa z nami mieszkała ja i Szymon mieliśmy normalne dzieciństwo, czuliśmy się kochani, ale kiedy jej zabrakło wszystko się posypało w drobny mak. -Dziękuje. - odparłam cicho. Wiedziałam, że przyglądał mi się ale udałam, że tego nie widzę i obserwowałam las za oknem.
-Przestań.- szepnął i tez uciekł w inną stronę wzrokiem. Eliza weź się w garść.
-Więc to restauracja Twojej babci ?- zapytałam.
-Tak uparła się, że musi mieć jakieś zajęcie i kupiła tą ruderę za grosze a teraz stara się ją jakoś postawić na nogi. - odparł wzruszając ramionami.
-Cóż myślę, że mogłabym pomóc Twojej babci trochę tu zmienić.
-Elizo tutaj pieniądze nie mają znaczenia przecież ja też je mam, po prostu ta kobieta jest uparta jak osioł. - powiedział śmiejąc się.
-Oj wierz mi też coś wiem o tym. Pamiętam jak zawsze kłóciłyśmy się, jak mam się ubrać na plac zabaw. Zawsze musiała mieć rację. Zaraz strasznie uparłam się, że chce pójść w sukience i sandałkach, ale ona chciała mi to wybić z głowy bo miało padać. O dziwo ustąpiła mi a kiedy byłam na dworze i zaczęło lać wyciągnęła sweterek, bo zrobiło się zimno i pantofelki. Nigdy nie zapomnę jak mi potem to wypominała. - zaśmiałam się na samo wspomnienie tych pięknych chwil.
-A pochwal się jak potem leżałaś w szpitalu, bo się przeziębiłaś.- zaśmiała się Pani Teresa.- Pielęgniarce nawet nie dała się ukuć, bo ciągle uważała, że robią wszystko źle.
-Obie moje drogie macie charakterek. - odparł Karol. W dobrej atmosferze wsunęłam wszystko, co wypłynęło z rąk mojej mamci. Dawno nie jadłam w tak rodzinnej atmosferze obiadu, w końcu jakaś miła odmiana. I kto by pomyślał, że to dzięki niemu.
Moi drodzy w końcu mam ferie i upragnione dwa tygodnie świętego spokoju od sprawdzianów i kartkówek, normalne ulga. Postaram się teraz dodawać w miarę możliwości codziennie część, więc mam nadzieję, że i wy będziecie aktywni i wzajemnie jakoś będziemy się motywować.
A tak na marginesie do dziewczyn, co sądzicie o Karolu ?
Pozdrawiam i do jutra !