Koniec roku zbliża się wielkimi krokami.
Co sobie obiecamy tym razem w nowy rok?
Więc.
Pada deszcz, a potem wychodzi słońce.
Pogoda jest dokładnie jak moje serce.
Płaczę.
A potem się śmieję.
Idę.
A potem biegnę.
Jest pochmurno.
A potem się przejaśnia.
Zapisuję każdą literę Twojego imienia.
Piszę od nowa.
Nie zostawiaj mnie.
Bez Ciebie nie mogę oddychać.
Nie przez 1 minutę.1 sekundę.
Nigdy.
Niby czujemy się tak samo, a jednak nie.
Niby oddychamy tak samo, a jednak dwa razy szybciej.
Niby widzimy, że wszystko jest jak było.
Ale żyję się nam jakoś inaczej.
z każdym słowem jest inaczej.
z każdym gestem patrzymy na siebie inaczej.
A jeżeli już usłyszymy za dużo, o wiele za dużo.
Zostaje to nam w głowach.
A co jeśli to zostaję w głowie?
Co jeśli, myslimy o tym już monotonnie?
Chcesz już to zmienić, czy tak ma zostać?
Czy to dobre myśli?
Czego teraz chcemy?
Powiedz mi.
Powiesz mi...
"Kocham Cię, będę na Ciebie czekać bez końca."
Ale opłaca się?
Mówiłam sama, coś.
Nie wiem czy nie powiedziałam za dużo.
W sumie to chciałabym powiedzieć więcej.
Oh, wróć do mnie.
Do moich objęć.
Proszę, pozwól mi znów poczuć twój zapach.
Spojrzeć w oczy.
Ale nie uciekaj wzrokiem, proszę nie uciekaj.
Lubię w nie patrzeć.
Moje nieskończone niebo.
Nieskończone niebo.
Już oddycham spokojniej.
Złapałaś moją dłoń?
Momentalnie wszystko się uspokoiło.
Czasem, jak siedzę przy biurku.
Zamykam oczy.
opieram się czołem o kant.
Wyobrażam sobie, jak układasz dłonie na moich łopatkach.
Czuję ich przenoszące się ciepło na moje barki.
czuję jak obejmujesz mnie wokół szyji.
opierasz się o moje plecy.
Czuję w tedy to śmieszne ciepło.
To Ciepło kiedy przytuliłaś mnie za pierwszym razem.
To ciepło które czuło w tedy moje serce.
To dziwne?
Ja sama nie wiem czemu tak jest.
Czemu tak czuję.
Chciałabym to wytłumaczyć.
Jakoś logicznie.
Jakoś z sensem.
Ale nie potrafię.
Mgła.
Dużo mgły.
Proszę, wyprowadź mnie z niej w końcu.
Nie chcę już tu być.
A teraz upiję kolejny łyk herbaty.
Sama.
Ale.. Niedługo zaparzę ją z Tobą.
Obejrzymy jakąś nudną komedię romantyczną.
Przytulę się znów.
I Znów będzie tak jak powinno być.
Nie chcę już myśleć.
Przerasta mnie to z każdym dniem coraz bardziej.
Nie wiem.
Może powinnam to czuć.
Może nie powinnam czuć się samotna.
Może powinno być okej.
Ale dlaczego nie jest, boże.
Powiedz mi.
Dlaczego.
Chcę już być w pełni szcześliwa.
Pozwól mi.
Już tak szaleńczo chcę do Ciebie.
Nie panuję nad tym.
Za dużo łez dzisiejszego wieczoru.
Cholera.
Co się dzieje...
Ale będę się o Ciebie modlić każdego dnia, kochanie.