Nie chcę już być na dnie.
W dalszym ciągu tutaj tkwię.
Nie mogę, nie wolno mi tonąć.
To już ten moment, to już ten czas..
Już pora wracać po szczęście.
Kiedyś byłam silniejsza, gdzie się podziałam?
Gdzie jest dawne ja?
Teraz jestem dnem,
a raczej ciężkim kamieniem leżącym na dnie oceanu życia.
Pora wypłynąć spaślaku.
Kolejna warstwa maski,
którą zakładam codziennie wychodząc na przeciw światu sprawia,
że jestem jeszcze cięższa niż powinnam być..
Chcę być tak lekka by móc wypłynąć na powierzchnię na tyle by wzbić się ku niebu.
I latać.
Latać tak długo na ile się da.
I już nigdy więcej nie wracać na ląd.
Ponownie wszystko powróciło..
Izoluję się od ludzi.
Mimo,że brak sił na jakąkolwiek walkę,
to walczę dla Ciebie kwiatuszku,
dla Ciebie Patryku.
W imię perfekcji.
Wiele osób twierdzi,że perfekcja nie istnieje,
niemniej jednak dla mnie perfekcją jest ciało,
które zaakceptuję.
Zatrzymam się w zupełności kiedy w lustrze ujrzę dziewczynkę.
Kruchą ,małą ,dalikatną.
A nie grubasa z twarzą potwora,
którego wszyscy się boją ,a przez to odrzucają.
Przepraszam Cię ,że nie potrafię Ci pomóc.
Przepraszam Cię,że nie potrafię dać Ci szczęścia,wiecznego.
Przepraszam,że jestem pierdolonym nieudacznikiem.
Przepraszam,że jestem gruba.
Przepraszam,że nie jestem obok.
Przepraszam,że jestem słaba. Zbyt słaba.
Przepraszam ,że nie jestem idealna.
Przepraszam,że musisz znosić moją osobę.
Przepraszam,że chorujesz,a ja nie potrafię Cię wyleczyć z fobi i lęków.
Przepraszam ,że kocham.
Przepraszam,że to czytasz.
Przepraszam,że zajmuję Twoje myśli.
Przepraszam,że ludzie są tacy podli.
Przepraszam za wszystko i za nic.
Przepraszam,że w ogóle tu jestem.
Przepraszam,że musiałaś mnie poznać.
Kocham Cię, kwiatuszku.