Gitara Tony'ego w Hard Rock Cafe, Warszawa.
Nie spodziewałem się usłyszeć tyle.
Nie spodziewałem też dowiadywać się tylu istotnych rzeczy.
Czyżby szczere słowa były początkiem czegoś nowego?
Mam nadzieję, że zapowiedziały coś wielkiego.
Bo naprawdę, cieszę się, że to co było skrywane znalazło swoje ujście.
Niewiedza wyniszczyłaby wszystko do końca.
A tak, tak jest teraz najlepiej.
Milej, przyjemniej.
Prawdziwiej.
Dziękuje, proszę tylko o jedno.
Nie odchodź, nigdy.
Zastanawiałem się czasem jaki jestem i jak wyglądam, gdy w pełni mogę wykorzystywać swoje możliwości o to co potrafię. Kiedy mogę robić to co chcę, kiedy robię to co kocham, kiedy dzieje się tak jak to zaplanowałem. I nie potrafiłem siebie poznać, gdy wszystko to o czym wspomniałem teraz zaczęło mieć miejsce naprawdę, a nie było tylko zwykłym domysłem. Życie nabrało rumieńców, więcej energii pojawiło się wewnątrz, a słowa stały się cieplejsze. Zdrowieję pod względem psychicznym i fizycznym, moja codzienność obtoczyła się wokół bandażem i leczy rany, więc to kwestia czasu, aż wszystko co bardzo długi czas temu utraciłem, powróciło. Dawno, to dawno to nawet nie jeden rok, długi czas w którym zbyt dużo się zmieniało, zbyt wiele osób się przetoczyło przez moją drogę. Zdarzyły się te milsze momenty, ale całościowo niestety nie wypadło już tak dobrze. Mimo wszystko, skupiam się na obecnej sytuacji.
Która jest o wiele lepsza, niż to co przeżyłem w ciągu 2 lat mojego życia.
Naprawdę.
Cola i chipsy.
I obsesja na punkcie LM.C
Om nom nom .