Okej, wiem, że formalnie jest 2 stycznia, ale ja noc zaliczam zawsze do dnia poprzedniego.
Zbraku laku dobry explosm. Dla nieznajacych poprzednich pasków - to szare coś, to maszyna do podróży w czasie.
So... Mamy rok 2010. Nie będę nic podsumowywać, bo jak zwykle dojdę do wniosku, że zmarnowałam czas. Za to wybiegnę myślami w przyszłość.
To będzie rok powrótów.
Wrócę do nie tak dawnych wydarzeń.
Wróce do przebierania pieluch.
Wrócę do spacerów z wózkiem.
Wrócę do zupek, kaszek, herbatek i soczków.
Sponsored by parents.
Ponadto, naukowo wrócę do francuskiego, żeby przypomnieć sobie wszystkie słówka i odmiany czasowników, które "na pewno kiedyś były", a których nie przeniosłam do pamięci długotrwałej.
Muzycznie już wracam do muzyki związanej ze starymi dobrymi czasami, kiedy bracia mamy mieli dziesięć lat mniej i słuchali różnych rzeczy. Na pierwszy ogień poszli the Chemical Brothers, ale przez pryzmat ostatniej płyty.
Wniosek jest prosty: raczej nic się nie zmieni diametralnie w moim życiu. Zatoczę ładne kółko, bo trochę się cofnę, mimo że będę szła coraz dalej i w końcu wyląduję w tym punkcie co teraz. Będę miała okazję przyjrzec się również niewymienionym tutaj sprawom, zobaczyć co robiłam źle, co dobrze.
Może w końcu czegoś się nauczę?
Wyszło pomieszanie z poplątaniem. Nie wiem ile zrozumieliście z mojego chaotycznego wywodu, ale sprecyzuję, że patrzę z nadzieją na ten nadchodzący rok. Życzę wszystkim szczęścia, radości i spełnienia noworocznych postanowien i składanych o północy życzeń :).
Nothing changes on New Year's Day
On New Year's Day