"
-Pustynia- powtórzył i tym razem w glosie pojawił się cien niepewnosci.A przecież za... życia igdy i w żadnej sprawie nie odczuwał niepewności.Wrażenie było przerażające i obce.Czy tak się czuja zwykli ludzię?
Wziął się w garść.
Smierć był pod wrażeniem. Bardzo nielizni potrafią po zgonie utrzymać formę dawnego myślenia.
Śmierć ze swej pracy nie czerpał przyjemności; byla to emocja, którą uznał za trudną do opanowania. Istniała jednak satysfakcja...
- A zatem - rzekł Vorbis 0 pustynia.A na krancu pustyni...?
SĄD
- Tak,tak. Oczywiście.
Vorbis próbowal sie skupić. Nie potrafił. Czuł jak odpływa od niego pewność.A przeciez zawsze byl pewien.
Zawahałs ie - jak czlowiek,który otwiera drzwi do nieznanego pokoju i znajduje za nimi jedynie bezdenną otchłań. Wspomnienia wciąż tam były.Wyczuwał je. Miały właściwy kształt. Tyle,ze nie mógł sobie przypomnieć, czym są. Był tylko jakis głos...Przeciez musiałbyć,prawda? Ale teraz pamietal tylko dzięk własnych myśli odbijającyh się we wnętrzu umysłu.
Teraz musi przekroczyć pustynie. Czego ma sie obawiać?
Pustynia jest tym w co wierzyłeś.
Vorbis zajrzal w głąb samego siebie.
I patrzył...
Opadł na kolana.
WIDZĘ,ŻE JESTEŚ ZAJĘTY,odezwał się Śmierć.
- Nie zostawiaj mnie!To taka pustka!
Śmierć spojrzal na nieskończoną pustynię.Pstryknął palcami i natychmiast podbieł do niego wielki biały koń.
WIDZĘ STO TYSIĘCY LUDZI, oświadczył Śmierć
- Gdzie? Gdzie?
TUTAJ, OBOK CIEBIE
- Nie widzę ich!
Śmierć chwycił wodze
A JEDNAK,rzekł.Koń ruszył truchtem
- Nie rozumiem! - wrzasnął Vorbis.
Śmierć zatrzymal się
SŁYSZAŁEŚ MOŻE TAKIE POWIEDZENIE,rzekł,ŻE PIEKŁO TO INNI?
- Tak,tak. Oczywiście
Śmierć skinął głową.
z CZASEM, powiedział, PRZEKONASZ SIĘ,ŻE TO NIE PRAWDA."
________________________________________________________________________________________________________
Spierdoliłem na całej lini...
żaden ze mnie czlowiek
syn
brat
mężczyzna
uczeń
________________________________________________
takie małe metroosiemdziesięciodziewięciocentymetrowe gówno