tyle alkoholu, tyle papierosów, tyle wszystkiego co sprawia, że czuję ''szczęście''
i wyrzuty sumienia
rano weszłam na wagę, ku mojemu zdziwieniu 47,3kg i widok brzucha, który po raz 1 nie zmusil mnie do płaczu i użalania sie nad sobą i swoim grubym ciałem.
upamiętnione.
teraz...
obżeram się murzynkiem, wcześniej żarcie z kfc, chrupki i tony kanapek...
nie chcę na siebie patrzeć.
ktoś mi zaufał? czy to żarty?
nie wiem, podchodzę do ludzi z duzym dystansem i chyba na dobre mi to wyjdzie.
samodestrukcja