Nie ma chyba wśród ludzi człowieka, który nie obcowałby z muzyką. Towarzyszy nam ona podczas pracy, nauki, sprzątania, odpoczynku, w domu i na ulicy, w szkole i poza nią. Przez nasz zmysł słuchu przelewają się dźwięki mniej lub bardziej znaczące dla nas samych. Jednak wśród tych miliona słuchanych, czasem jednym uchem, utworów, nagle naszą uwagę zwraca melodia, w której zakochujemy się od pierwszego wsłuchania. I to nie przypadek, że pojawiło się słowo dotyczące miłości. Bo to właśnie jest tak jak z zakochaniem. Na początku pojawia się fascynacja - motyle w brzuchu, zasłuchiwanie się w danej piosence, nękanie 'replay' nawet przez kilka godzin dziennie. Dochodzimy do perfekcji, jeśli chodzi o znajomość linii melodycznej, kolejności zwrotek, poszczególnych strof w nich zawartych. Zdarza się, że analizując tekst w różnych momentach naszego życia, rozumiemy więcej, bardziej. Czasem jest to inna refleksja niż ta, która nas naszła 'ostatnio'. Dostrzegamy jakiś ukryty sens, przekaz, który odbieramy intymnie... Dostosowujemy go do swoich przeżyć, wydaje nam się, że autor czuł dokładnie to samo co my 'teraz', a piosenka jest wręcz nam przeznaczona. I potem, pytani o ulubioną piosenkę, podajemy właśnie ten konkretny tytuł. Kochamy ją, niekoniecznie spędzając każdą minutę na słuchaniu jej tysięczny raz. Dobrze ją znamy, jest nam bliska, wracamy do niej z przyjemnością nawet po długiej przerwie. Nie nudzi się nam, jak hity z pierwszych miejsc list przebojów, wałkowane przez wszystkie stacje radiowe co godzinę i wrzucane przez połowę facebook`owych znajomych na ich, a tym samym - nasze, tablice. Słyszymy potem ją gdzieś przypadkiem i wzbudza w nas różne emocje, zależnie od stanu umysłu. I stają nam przed oczami obrazy z nią związane, nasz własny 'życiowy' teledysk, czasem pojawia się nawet wspomnienie zapachu, chwili, w której ta piosenka nami zawładnęła, czasem wraca to uczucie zauroczenia i w naszym brzuchu znowu wszystko kipi. Oczywiście, zupełnie jak każdy, też mam swój wyjątkowy utwór. W przypadku tej właśnie piosenki nie mogę mówić o zakochaniu od pierwszego wysłuchania, chociaż... Oczywiście znałam ów utwór wcześniej, zanim stał się on dla mnie tym niepowtarzalnym. Raz na jakiś czas docierał do mnie przez źródła masowego przekazu. Jednak kiedy usłyszałam go w filmie, przepięknym filmie, jakim jest 'Słodki listopad', dosłownie mnie zahipnotyzował. Poczułam jakby ten dobrze znany przeze mnie fragment muzyczny, pojawił się przede mną zupełnie na nowo. Zabawne, że dokładnie tak samo było między mną, a Piotrem. Znaliśmy się parę lat, kiedyś nawet 'chodziliśmy' ze sobą, po zerwaniu dalej utrzymywalliśmy kontakt, byliśmy na bieżąco, jeśli chodzi o to, co się w naszym życiu działo. I nagle którejś nocy spotkaliśmy się spontanicznie i, kiedy tylko wsiadłam do jego samochodu, wszystko zupełnie niespodziewanie zaczęło między nami wrzeć. Przez takie porównania i odniesienia, piosenka ta jest dla mnie absolutnym synonimem miłości. Była przy mnie w najpiękniejszych i najgorszych momentach w życiu. To przy niej spędziłam jedną z najromantyczniejszych chwil z Nim, to ona wzbudzała nie raz moje łzy, pozwalała odpocząć, zrelaksować się, zresetować. To ona dawała mi siłę, kiedy nie chciałam oddychać, bo nie było Go przy mnie. Zabawne, że tuż po ostatnim rozstaniu, była to pierwsza usłyszana przeze mnie piosenka gdzieś w radio. To przy niej myślałam nad sensem swojego życia, wyzbywałam się najczarniejszych myśli. Dzisiaj rano wzbudziła we mnie uśmiech i, jeśli łzy, to tylko szczęścia, bo TYLKO CZAS od początku wie to, na co my szukamy odpowiedzi bardzo długo i TYLKO CZAS leczy rany, nawet te najgłębsze. I to wszystko utwierdza mnie w przekonaniu, że to właśnie MOJA piosenka


I chętnie podzielę się z każdym, kto tu zajrzał, tą jedyną. ;)
http://www.youtube.com/watch?v=7wfYIMyS_dI