Z otworzoną buzią wpatrywałam się w Dereka... "Co ja plotę?!" To już nie był on, to był jakiś potwór. Wpatrywał się we mnie swoimi czerwonymi oczami. Zdziwiałam się, nie widać było w nich złości tylko czystą zazdrość. Chwilę później usłyszałam okropne warczenie. Nie patrzył się już na mnie, patrzył na rudzielca. Łapcy zaciśnięte miał mocno, obnażył kły.
- Jak śmiałeś?! - to na pewno nie był głos Dereka, był za niski, za szorstki."Choć bardzo męski"
Potwór musiał chyba dosłyszeć moje myśli, ponieważ na jego twarzy pojawił się cień uśmiechu.
- Dereczku, ona tego chciała... - roześmiał się Cam i odsunął mnie za siebie. - Ale chyba krzwdy jej nie zrobisz, co?
- Nie - odpowiedział Derek. - Ale Tobie tak!
Bestia już szykowała się do skoku, lecz ja osłoniłam swoim ciałem rudzielca.
- Odsuń się, Soph - syknął, zaciskając zęby.
Pokręciłam przecząco głową i bliżej przysunęłam się do rudego.
- Nie chcę Cię skrzywdzić... - szepnął nagle swoim normalnym głosem.
Zamknęłam oczy i po dłuższej chwili złapałam Dereka za rękę. Zdziwił się trochę, ale zaraz odwzajemnił uścisk - niestety za mocno, poczułam wbijające się w moją dłoń pazury.
- Derek... - szepnęłam. - To boli.
On jakby mnie nie słyszał, wciąż wpatrywał się w Camerona.
- Derek! - wrzasnęłam, co było błędem.
Nagle znalazłam się w jego ramionach, czułam jego gorący oddech na swojej szyi. Besta wciąż patrzyła na rudzielca.
- Moja!! - warknął i wbił we mnie swoje okropne zębiska.
Zacisnęłam pięści i wzięłam kilka głębokich oddechów - myślałam, że to pomoże. Poczułam się osłabiona, kręciło mi się w głowie.
- Der, najdroższy... - szepnęłam błagalnie.
Nie słyszał mnie, był zbyt zajęty karmieniem siebie. Czułam się coraz gorzej, gdyby mnie nie trzymał już dawno bym upadła.
- Umieram, Derek... - poruszyłam samymi wargami, w oczach Camerona dostrzegłam łzy.
aut.
Może być?
edit.
Postaram się dziś coś napisać, ale nic nie obiecuję ...