czy żyję? dwa dni temu mało brakowało, żeby odpowiedzieć NIE, nie żyję. a jednak jestem. yeah, nadal tańczę, piję, palę, nie chodzę na zajęcia, tracę pieniądze. i zakochuję się w dj'ach gejowskich klubów. i zakochuję się w portugalczyku. zakochuję się w ludziach, których obchodzę tyle co nic. i mniej. zero. czyste nic. i mniej.
i wczoraj przeżyłam szok widząc siebie, swoje nogi, przez przypadek tak naprawdę, w jednym ze sklepoowych luster. i później w drugim. i kolejnym. bo nie mogłam uwierzyć. jebane słonisko.
i w końcu mam internet. czyli witaj z powrotem. fuck me.