Chyba pierwszy raz w życiu mam kilka noworocznych postanowień, a w mojej głowie tworzy się zarys przyszłościowych planów. Nowy rok będzie nowym początkiem. Potrzebowałam przełomu i go dostałam. Słono zapłaciłam za chwilowy upadek w marzenia. Teraz już martwe marzenia. Ciesze się, że trwało to jeden krótki dzień, kilka krótkich nic nie wartych godzin. Byłam zaślepiona i zaliczyłam kolejną, bolesną glebę. Słaby punkt już nie będzie moim słabym punktem. Dobrze się stało, że cała obłuda wyszła na jaw teraz i ostatecznie przekreśliła utopijne myśli, ostatnia głupota która wykreśliła na zawsze kolejną osobę z mojego życia. Nie obejrzę się za siebie, nie usłysze wołania, tak jak nikt nie usłyszał moich niemych próśb. Wspomnienia gimnazjum zdeptane, teraz mój ruch na zniszczenie ostatniej świętości. Wspólne podkarpacie skreślone. Szach mat i ruszamy z niczym na podbój świata. Pierwszy przystanek Rzeszów i powitamy najlepszy 2014 z całkiem nową, jak moje podejście ekipą. W końcu nikt nie jest niezastąpiony, niektórzy są nic nie warci a po dyskusji do 5 rano udowodniłam (chociaż) swoją samowystarczalność i mega dużo samozaparcia w dążeniu do celu. Jeśli jedno z nas ma umrzeć, nie będę to ja. Na mnie świat straciłby zbyt wiele, a ja na tej stracie moge tylko zyskać.
"Miłość jest wtedy piękna, kiedy ma wdzięki motyla; ale gdy po długim letargu obudzi się jak tygrys, dziękuję za zabawę!... Co innego człowiek z dobrym apetytem, a co innego ten, któremu głód skręca wnętrzności." - Bolesław Prus