wspominałam już, że mój photoblog nie ma być miejscem do chwalenia się swoimi nie-wiadomo-jak-bardzo artystycznymi zdjęciami? no. teraz wspominam. ;) to ma być raczej coś w stylu pamiętnika.
fotograficzne zapiski z codzienności.
byłam dziś w Gdyni.
składałam papiery.
weryfikowali mnie w tym śmiesznym elektronicznym systemie rekrutacji (skoro już tak, to mogliby to wprowadzić w całym województwie... dla ujednolicenia)
i oczywiście jakaś pani w różowej koszulce z włosami w kolorze popielatym obciętymi na pazia raczyła mi łaskawie przypomnieć, że moje cztery tytuły finalisty liczą się jako jeden.
(jakbym przez to, że nie jestem laureatką, nie umiała czytać regulaminów. ;] )
i wywiązała się dyskusja, czy warto rozwijać swoje zainteresowania w każdym kierunku (pani w białej bluzce z pięknym uśmiechem), czy skupić się na jednym i zostać laureatem.
"nie wierzę w robienie wszystkiego pod te punkty."
dziękuję.
ps. pozdrowienia dla Kuby, który interesuje się tym, o co go proszę, żeby się nie interesował.
ps2. i widać moje ukochane okienko w naszym knypku -> jak w łodzi podwodnej. ;)