we wtorek było metro. było bardzo fajnie. pojechała po pięciu. w autobusie dostałam smsa:
- to narazie ;)
- cześć ;)
(tak było od kilku dni)
- ale ja w sumie nie chcę się żegnać :p a tak wogule ładnie się uśmiechasz ;)
gdyby nie ten błąd, byłoby nieskazitelnie, ale i tak było zajebiście.
w środę poszłam po 5 do babci. cięli drzewo. był wujek. było fajnie.
zapytał, gdzie tak pędzę. wytłumaczyłam.
wczoraj była wycieczka do warszawy. do muzeum sportu, 70 metrów od wujka. kurwa.
byliśmy też na mokotowie, a galerii.
ironia jest wtedy, kiedy sa ubrania, ale nie ma pieniędzy. trudno.
ironia jest wtedy, kiedy są pieniądze, ale nie ma ubrań. trudno.
ale tego, że są i ubrania, i pieniądze, ale nie ma czasu to nie jestem w stanie zdzierżyć! coś tam kupiłam, ale mam niedosyt, bo pieniądze zostały. a tu ci jeszcze żaba cię ochrzania za ośmio minutowe spóźnienie -.-
a dzisiaj...
zaczęłam nazywać piotrka `Mimi`. tak po prostu. nie mam pojęcia, z kąd to się wzięło, po prostu tak powiedziałam: gdzie jest mimi. impuls, nie wiem jak to nazwać. nie myślałam nad żadną ksywką. to wyszło mi jakoś z serca. i już tak zostało. zaczęłam to powtarzać jak głupia, czując, że mi to co raz bardziej pasuje. w końcu nawet iza się przejęzyczyła.
miałam dzis nie iść do szkoły. ale zaryzykowałam. opłacało się, dla kilku fajnych chwil. np. na korytarzy z mimi, kotletem i moreniem. gadałam z nimi. piotrkowi kazałam napisać wieczorem. no i napisał.
- Siemka Ola ;)
- Cześć Mimi :)
- Chcesz sobie u mnie przechlapać? ;p Niby kto to wymyślił?
- nie no raczej nie ;p a ja to wymyśliłam :)
- ...więc czemu akurat mimi?
- No bo...masz miły wyraz twarzy :) bo to było tak, że pytałam izy, czy jesteś w szkole i zamiast powiedzieć Pi.M. to mi sie wyrwało Mimi, sama nie wiem czemu. Dopiero po 10 sekundach załapałam jak cię nazwałam i mi to zostało w myśli i zostałeś Mimi bo mi to bardzo pasuje :) chyba że tobie nie więc sobie daruję...:D
- no dobra, jakoś przeżyję. Czemu o mnie pytałaś?
- A tak o :) a chłopaki się śmieli potem?
- nie, ale pewnie nie raz sobie przypomną :p
- to jak sobie będą jaja robić, to mają ode mnie w mordy bo tylko ja mam prawo tak cię nazywać :p
- Nie no dam sobie radę, jeszcze by Ci Kotlet wywinął z prawej i byłby kłopot...;)
- Hmm, może i prawda, dzisiaj się jakoś obronić nie umiaŁam chocia to bzz tylko jakieś kartki :D a ty umiesz się bić?
- he...coś tam potrafię, ale raczej nie jestem skory do przemocy...chyba, że w ostatecznośi :)
- no, jeśli chodzi o jakis szczytny cel...;p
- e tam...szczytny...czasem można trochę dla zabawy ;)
- no, ale bez zbytniej agresji ;) a miałeś kiedyś jakieś obrażenia?
- nie przypominam soie :)
- To dobrze ;p wiesz ja już muszę kończyć bo idę podlewać warzywo a warzywo podlewa się wieczorem. Dziękuję że napisałeś :) cześć Mimi :)
- Narazie, dobranoc
(po 5 minutach)
- No dobra, już nie będę...
- Ale co?
- No tak cię nazywać, bo widzę że ci to nie podchodzi...
- Jak chcesz
- Nie będę. To pa.
- Cześć
i tyle. i się bajka spierdoliła. już i nbaczej pisze, już kompletnie innym tonem. a było tak pięknie. Metrzana bajka. Bo ja ten czas dziwnie łączę z metrem. tak było zajebiście. ale nie. bo ja jak zwykle. tak, chłopaki nie lubią sympatyczności. oni wolą twardośc.
no i trudno. a to warzywo to ja podlałam wcześniej, a jak podlewałam to on akurat napisał. musiałam skończyć, bo było niezręcznie. TRUDNO, jest trudno, ale TRUDNO.
bo ja się nauczyłam pary rzeczy od tamtego czasu. żeby nie latać za chłopakiem z Niegniewajsię ani niczego nie przyspieszać (patrz: pogrubiona czcionka w dialogu).
i się skończyło. bo to już koniec roku. i on na zawsze z tąd odejdzie. i juz nie będę mogła na niego patrzeć. i nigdy nie będzie tak pięknie. kurwa. a ja się bałam zbytniego zaangażowania, żeby go potem nie zranić. a tu klops. może dobrze się stało? nie wiem. w każdym razie jest mi smutno. i ciężko, że nie zauważałam tej sielanki.
Inni zdjęcia: ... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24