po pięciu.
małe zakupy.
koza na długiej przerwie w `dużej klasie`. Bo się nie znało dosłownej definicji stycznej, a własne słowa nie wystarczyły.
i co?
akurat wtedy, kiedy - pierwszy raz - byłam w tej zasranej Ib ( gdzie nigdy mnie nie ma!), on musiał przynosić z kolegami jakieś zasrane graniastosłupy na zaplecze. No bo przecież!
I tak oto udowodniłam, że mam 3 z matmy
ani spojrzoł. nic. Alka atak śmiechu, Ewelina z Anetą padaczka, Natalia cicho pobuczywała (nie umiem tego napisać inaczej), a ja zdezorientowana z burakiem na gębie.
mam wrażenie, że Kotlet na mnie większą uwagę zwraca
walka z serkiem wiejskim. Garwoliński jest ochydny, ten z Piątnicy lepszy.