Ambaraowe oko.
(Poprzednia część odnosiła się do koni... Z resztą ta trochę też będzie)
Co ja zrobiłam, że mnie to na tak długi okres zasu uziemiło. Jeden błąd, yh.
A skutki do dziś. I zastanawiam się, czy faktycznie prześwietlenie klatki nie byłoby dobrym rozwiązaniem.
Sama nie wiem co o tym myśleć.
A tak bardzo chcę wrócić. :c
Mniejsza o te 'duperele'.
Wczoraj zaliczyłam swoje pierwsze kotlety w Strzałkowie, baszines się kręci.
Nie wiem czy to robota dla mnie, bo w sumie poprawianie każdego dziecka, żeby nie trzymało świecy na twarzy złe nie było, tylko mój sprzęt się do tego nie nadaje. <D
A w szkole, tak jakby trochę odbijam się od dna.
Tak jakby.
Trochę.
A w sobotę z Mąką na maraton frankofoński. Ehh, ciekanie po mieście z aparatem i z milionem zgód na prawo wykorzystania wizerunku na fotografii. Ehh, łelkam in rial lajf, BeHa.
I właśnie minął miesiąc po rocznicy poznania kogoś, kto obrócił moje życie o 360 stopni.
Oczywiście pozytywnie, za co nie spłacę się do końca życia :3