Takie tam, stadko.
Yh. Za każdym razem, kiedy mam dylemat ze zmianą stajni, to dzieje się coś fajnego, coś co każe mi zostać.
Tak też było w sobotę.
Drzwi od hali otwarte.
Wszystkie.
Hałas w altance, głośna muzyka.
A Parys zachowywał się tak, jakby nic się nie działo.
I w dodatku można było go zatrzymać siadając w siodło i całkowicie puszczając wodze.
Ale z drugiej strony... To jest chyba jedyny koń, na którym nie będe sie bała teraz jeździć...
Nie wiem co o tym myśleć.
Eheheh, dzieci pojeździły wczoraj na samochodach, teheh. Bo przecież kto powiedział, ze nalezymy do normalnych istot. :"D
Dziękuję za wczoraj!