"Bez dna"
Część 3
Ściągnęłam z siebie bluzę rzucając ją gdzieś na łóżko i poszłam się wykąpać. Miałam dość wrażeń jak na jeden dzień. Postanowiłam, że bluzę oddam temu chłopakowi jutro prosząc go, aby przekazał Adamowi, że niczego od niego nie potrzebuję oraz żeby wreszcie, raz na zawsze dał mi spokój.
Popatrzyłam w lustro. Nadal nie wyglądałam normalnie. Schudłam i przestałam o siebie dbać, znowu. Dość tego - pomyślałam - muszę coś w końcu zmienić. Ja się muszę zmienić bo inaczej zwariuję! - krzyczałam w środku.
Nie musiałam długo czekać na sen, tej nocy przyszedł błyskawicznie.
Nie pamiętam dokładnie co się mi śniło, pamiętam tylko, że biegłam, uciekałam przed jakimś mężczyzną który usilnie próbował mnie zatrzymać.
Poranek też nie należał do najprzyjemniejszych. Pokłóciłam się z mamą, spóźniłam się na autobus, nic nie szło tego dnia po mojej myśli. Do szkoły wpadłam wiadomo spóźniona więc postanowiłam, że na tą pierwszą lekcję nie pójdę. Siedziałam na szkolnym korytarzu i zastanawiałam się gdzie mogę znaleźć tego chłopaka. Chciałam mieć to jak najszybciej z głowy i wtedy wyłonił się on ni stąd ni z owąd witając mnie uśmiechem . Wstałam, podałam mu bluzę i rzuciłam - Przekaż Adamowi, że nic od niego nie chcę i niech się więcej do mnie nie odzywa - odwróciłam się i zaczęłam iść w stronę sali w której miałam mieć lekcje. Zatrzymał mnie jednak, odwrócił w swoją stronę i powiedział, że ma na imię Kamil, że nie zna żadnego Adama oraz, że chętnie odprowadzi mnie pod salę.
Patrzyłam na niego jak na kretyna a on na mnie z lekkim zdziwieniem.
- Słucham ? - zapytałam oszołomiona.
- Jeśli nie chcesz, żebym cię odprowadził to luz, ja rozumiem - odpowiedział nie patrząc już na mnie.
- Nie rozumiem, kim ty jesteś w ogóle?
- Mam na imię Kamil, wpadłaś na mnie ostatnio.
- No co Ty nie powiesz - pomyślałam.
- To.. Nie Adam Cię przysłał z tą bluzą ?
- Nie, nie wiem o jakim Adamie mówisz - popatrzyłam na niego jak na idiotę.
- To dlaczego dałeś mi tą bluzę i jechałeś za mną samochodem?
- To dłuższa historia - odparł zdenerwowany.
- Mam czas - odpowiedziałam i udaliśmy się w kierunku sali. Przez dłuższy czas szedł nic nie mówiąc, dopiero kiedy usiedliśmy na jednym z parapetów zaczął opowiadać a ja nie mogłam uwierzyć w jakiekolwiek jego słowo.
cdn.