"Bez dna"
Część 4
- Wiem, że miesiąc temu miałaś wypadek... - zaczął powoli a ja zastanawiałam się czy może nie jest przypadkiem jakimś psychopatą, który po prostu od dłuższego czasu mnie śledzi - wiem, też że kierowca uciekł z miejsca zdarzenia oraz wiem też, że uratowałaś małą dziewczynkę i to dlatego wpadłaś pod auto.
- Skąd wiesz, że była tam dziewczynka jeśli ja nikomu o tym nie mówiłam - powiedziałam niemalże szeptem - Skąd ty to wszystko wiesz? - zapytałam.
- Bo ta dziewczynka to moja siostra. Ma na imię Basia i zaraz jak tylko to się stało przybiegła do domu i o wszystkim mi opowiedziała. Nie wiedziała jak się nazywasz więc nie mogłem cię znaleźć aż do czasu gdy wpadłaś na mnie przed szkołą. Słyszałem o tobie, że właśnie nie dawno jakaś dziewczyna z naszej szkoły miała wypadek, mnóstwo ludzi o tym gadało. Później zauważyłem że kulejesz na prawą nogę, a z tego co mówiła mi Basia to od prawej strony uderzyło cię auto. Mylę się? - zapytał jak gdyby nigdy nic się nie stało.
Patrzyłam na niego jak na jakiegoś debila, który stara powiedzieć się coś mądrego. Nic nie odpowiedziałam, wstałam i zaczęłam jak najszybciej iść w stronę wyjścia. To bujda, to jedna wielka głupota - myślałam. Oczywiście dogonił mnie, bo moje tempo chodzenia nie było najszybsze. Mówił coś do mnie ale nie słuchałam. Nie chciałam z nikim rozmawiać, chciałam zniknąć, zapaść się pod ziemię.
- Daj mi spokój !- krzyknęłam i szybko wyszłam ze szkoły, ale on dalej szedł za mną. Rozumiałam to, że on chce mi podziękować ale jego wdzięczność zaczynała mnie po prostu irytować. Zaczął temat który naprawdę mnie zabolał a ja nie chciałam go kontynuować.
- Dlaczego przede mną uciekasz ? - zapytał w końcu kiedy zrozumiał, że mam zamiar milczeć.
- Bo zaczynasz temat który mnie boli ! - krzyknęłam - Nie chcę o tym rozmawiać, nie chcę !
- Ale może mogę ci jakoś pomóc ? Może odwiozę cię do domu ? - zapytał spokojnie - pozwól jakoś spłacić mi ten dług wdzięczności daj sobie pomóc - powiedział błagalnym tonem.
- Nie chcę twojej pomocy rozumiesz? Nic od was nie chcę. Zostaw mnie - powiedziałam i wytarłam ostatnią łzę. Odszedł a ja szłam dalej. Usiadłam w pobliskim parku na pierwszej lepszej ławce i starałam się uspokoić. Wyjęłam z torby chusteczki oraz mój portfel. Wytarłam nos i wyjęłam zdjęcie mojej siostry. - To już rok - pomyślałam - wtedy nie potrafiłam jej uratować - Nie wytrzymałam i ponownie się rozpłakałam. Mogłam łkać do woli, w końcu byłam sama. W końcu mogłam pozwolić sobie chwilową bezradność.
cdn.