Kocham kurwa święta ^^
Cudowna, patologiczna atmosfera krzyków, przeklinania, nic nie idzie załatwić, wszyscy łażą jak popierdoleni, biegają po sklepach na ostatnią minutę żeby kupić za ostatnie pieniądze prezenty dla bliskich i zdążyć przygotować wszystkie potrawy wigilijne, kiedy już wszystko jest gotowe, wszyscy zabierają się za składanie życzeń w praktycznie niemożliwej postaci, wierząc że chociaż w jakimś stopniu się spełnią, po czym zaczynają żarcie jedzenia którego nie chcą jeść bo będą je jedli przez następne 2 tygodnie, rozpaczając nad tym że przytyją wmuszają w siebie jedzenie z bardzo ważnego powodu jakim są urodziny kolesia który nie żyje od koło 2000 lat, po zjedzeniu wszyscy lecą do choinki po to żeby otworzyć prezenty które kupili sobie nawzajem, bo tak wypada, mimo że prawdopodobnie połowa z nich jest wymyślona maksymalnie na chama po to żeby było cokolwiek i wydane zostały ostatnie pieniądze, no bo przecież nie zrobić komuś prezentu to obciach, kiedy już wszyscy rozczarują się tym co dostali a nie tym co chcieli, pojawia się na twarzach fałszywy wymuszony pokaz radości, do końca dnia siedzą i każdy wgapia w kineskop oglądając Kevina samego w domu...
Pierdolę święta, już wiem że w przyszłym roku nie będę ich obchodzić...
A już prawie było spoko do dzisiaj do godziny 11