I tylko spać obok z piętą wciśniętą między ciepło.
Bezsenność kruszyć jak cynamon do herbaty, niech komuś innemu mdlą się poranki.
jesień. mówisz jesień i uśmiechasz się krzywo. mówisz kobieta i w tym słowie mieścisz mój niepokój, moje czepianie się, moje srogie spojrzenia, ucieczki i nieporozumienia. moje łzy bez sensu i równie może bez sensu nieumiejętność przyznania się do błędu.
I nie mogę sama zrozumieć dlaczego muszę wytłumaczyć Tobie dzień źle układających się włosów i dlaczego jest mi zawsze zimno i czemu każdym słowem przeczę sama sobie choć i tak to zawsze ja mam rację.
a ja. z moja mania mówienia głównie o sobie.rozbijam atomy o krzywiznę Twojego uśmiechu