To dziecinne, głupie, irytujące, nicniezmieniające, ale
CHCĘ ŚWIĘTA!
Chcę ten szał zakupów i wybieranie choinki, i leżenie pod nią i wdychanie jej ostrego zapachu, i robienie jej zdjęć w środku nocy, i artystyczne ozdoby na choinkę, tworzone z bratem, i kilometrowe łańcuchy, i owijanie się lampkami, i prezenty, i chociaż jeden spokojny wieczór, i śnieg, i zapach zimy unoszący się w powietrzu <albo raczej tego nędznego, taniego opału, którym palą w kominkach> i wybieranie upominków dla przyjaciół, i dzielenie się opłatkiem, i wybaczenie sobie wszystkiego..
Tak, zdecydowanie kocham święta.
W zeszłym roku nie czułam ich atmosfery, przeleciały mi zupełnie obojętnie. A teraz z uciechą słucham starych, wytartych świątecznych piosenek, nucę kolędy i czuję radość w sercu, mimo ostatnio niezbyt wesołego humoru. Ale, jak Kornelia zastrzegła sobie we wcześniejszej notce, nie będziemy tu smęcić! Chcę rozdawać uśmiech, komu tylko mogę. :>
W świąteczne dni magiczna jest miłości moc. <3
Chociaż moc miłości powinna być tak samo silna w każdy inny dzień roku. Święta mają być tylko dodatkiem do całorocznej radości życia, którą staramy się znaleźć. Tego Wam życzę, sobie i całemu światu!
Ach, mam nadzieję, że odpowiem jutro dobrze z historii, kilka dni "nauki", ale dopiero teraz się przyłożyłam.
Muszę zapamiętać - mniej smutać, mniej myśleć, więcej działać i .. po prostu żyć. :D
~ Kordelia.