Dzień dobry, dobry wieczór. Zdjęcie średnio aktualne, bo niestety takiej pogody za oknem już od dawna nie ma. Przynajmniej w Szwecji. Ale lubię je. W zasadzie lubię wszystkie chwile spędzone w Polsce, a to był pierwszy od dawna urlop, który miałam latem i rzeczywiście mogłam się nim nacieszyć. Jesień też lubię, ale głównie wiąże się to z krótkimi dniami, wieczną ciemnotą i suplementacją witaminy D. Narazie nie pada zbyt często, więc nie ma na co narzekać! Zwykle w Szwecji, kiedy spadnie pierwszy deszcz w październiku, to przestaje padać dopiero w maju. :D Co ja tutaj znów robię? Ano ja jak to ja. Zostawiłam telefon w pracy i byłam zmuszona odpalić starego laptopa, żeby skontaktować się z kimś, kto może mi pożyczyć budzik. To jest największy dramat całej tej historii. Jeden dzień bez telefonu to jak dla mnie żaden problem, ale okazuje się, że nie mam żadnego budzika w domu. Stary, który długo leżał bezużytecznie, wyrzuciłam, bo tylko zagracał. No i przecież i tak by się nie przydał. A jednak! :D
Święta tuż, tuż i znów wybieram się do Polski. Zważając na koszty takiej podróży, mogłabym się wybrać do jakiegoś ciepłego miejsca i naładować baterie leżąc całe dnie na plaży, ale jednak wygrywa tęsknota za DOMEM.