No i jestem. Znowu. Pierwszy raz w tym roku, może ostatni, może nie.
A taką zimę mieliśmy na południu Szwecji przez ostatni tydzień. Stęskniłam się trochę za takim białym krajobrazem, zawsze powtarzam, że zima powinna trwać od początku grudnia do końca lutego, ale szczerze? Ten tydzień w zupełności zaspokoił moją potrzebę oglądania takiego białego widoku codzinnie z rana. Może człowiek zmienia zdanie z czasem jak dorasta i zima nie kojarzy się już wyłącznie z lepieniem bałwana, rzucaniem śnieżkami i kuligiem, a raczej z wieczną ciemnością, zmęczeniem, gdy wstaje się rano do pracy i irytacją przy skrobaniu szyb z rana. Tak więc ostatecznie cieszę się, że najgorsze już za nami, zwłaszcza, że dni mamy już coraz dłuższe, bo szczególnie tu, w Szwecji jest do niedozniesienia. Uff, wiosno, przybywaj! Dzisiaj zorientowałam się, że zostało tylko 5 miesięcy do lata! Juhuuu!
Poza tym moje życie wciąż jest niestabilne i skomplikowane, ale sama sobie to robię. Cóż...
Chyba potrzebowałam dzisiaj trochę z siebie wyrzucić, a gdzie jak nie tutaj? Tymbardziej, że już praktycznie nikt z moich znajomych tu nie zagląda. A do tych, którzy nadal są... co u Was? Jakie postanowienia/plany na ten rok? Ja nie mam żadnych. Albo może raczej- takie jak zwykle. Zrcucić parę kilo po zimie, więcej się ruszać, lepiej odzywiać i... częściej brać urlop. :)