nadszedł czas nicnierobienia.
czekam z utęsknieniem na tą niedziele.
po całym poście... to bedzie impreza.
vegetarian time. again.
szkoda mi świnek i innych.
a matce szkoda mnie.
twierdzi że mi sie coś pojebało znowu.
mam nadzieje że teraz na dobre odzwyczaje sie od miesa. i nie popadne w anemie.
kocham mojego M. :*