[Nie wiesz, że trzeba niebo zwalić i położyć
Pod oknami i nazwać jeziora błękitem.]
Zmiana pinu do komórki działa na mnie bardziej refleksyjnie niż początek nowego roku. Bo nie kończę żadnego etapu,nie zmieniam szkoły, z nikim się nie żegnam, ani nikogo nie witam. Jedyne,co muszę zrobić to zapomnieć cztery stare cyfry ,które zawsze wstukiwałam w klawiaturę telefonu. W różnych sytuacjach,stanach i nastrojach ; ale cyfry zawsze były te same. Więc tak naprawdę nic wielkiego się nie dzieje.
Nie będzie postanowień noworocznych bo od kolejnych ugięły by mi się kolana. Bo nie mogę postanowić sobie,że będę o siebie dbała,bo dostane kompletnego świra.Poza tym w dobie odbudowywania poczucia własnej wartości zakrawałoby to na lekki paradoks.Jednak wszystko wiem ,wszystko widzę,wszystko jest oczywiste. Bóg,sztuka,poezja,życie. Tylko siebie nie jestem do końca pewna. Chodze do kina,co jakiś czas zatrzymuję stop-klatkę z przyjaciółką i dużo wspominamy,piję litry winogronowej herbaty i mam dla świata wiele serdeczności. Naprowadzam swoje życie na odpowiednie tory. Czuję ten charakterystyczny zapach w powietrzu i w tym momencie oboje przypominamy sobie ,że to już półtorej roku.
Więc życie się zaczęło.