Zastanówmy się przez chwilę ...
Czy tak naprawde to my , kobiety, w związkach jesteśmy najbardziej poszkodowane ?
Zganiamy całą wine na facetów , a tymczasem ...
my traktujemy ich jak naszą własność , jak zwykłą rzecz którą chcemy mieć tylko dla siebie
przejaw naszego egoistycznego zachowania mamy np w momencie kiedy jesteśmy zazdrosne o mężczyzn
nie chcemy się nimi dzielić , mimo że facet powinien być naszym przyjacielem , powinien czuć się komfortowo ,
my sprawiamy że tak się nie czuje. Dlaczego więc nie ograniczamy naszych przyjaciółek , nie czujemy zazdrości o nie?
Może to właśnie jest dowód że my jesteśmy zimne i bezlitosne. Liczy się dla nas tylko by go mieć dla siebie.
Podam dla jasności drugi przykład. Moment zdrady. Jeżeli facet nas zdradzi , chcemy to definitywnie skończyć , czujemy obrzydzenie do niego , odpuszczamy sobie i bez skrupułów znajdujemy sobie inny obiekt pożądania. Po kilku dniach płaczu i rozpaczy , rozpoczynamy polawanie. Wypatrujemy mężczyzny jak nowych pantofelków. Jak nam się spodoba chcemy go mieć i najczęściej mamy. Po ostanich rozmowach z moją przyjacióką doszłyśmy do wniosku że kobieta nie widzi różnicy między nowym naszyjnikiem a nowym facetem. Najlepiej byłoby mieć ich kilku. Tak jak kilka par fajnych sandałów. W zależności od dnia i kaprysu wybierać sobie co chwilę innego.
Dlatego też uważam że każda z nas powinna się zastanowić nad tym czy rzeczywiście w związkach jesteśmy przegrane ? Czy może to tylko zwykłe załóżenie, które kiedyś dawno się przyjęło i każda z nas je przyodziewa ??