Dłubiemy sobie nawzajem w sercach, w oczach, w wątrobach,
straszymy się, sprawdzamy, przewiercamy na wylot.
Duchowa strona człowieka nie podlega żadnej ochronie.
To aż śmieszne: na robienie zwykłych domięśniowych zastrzyków trzeba mieć specjalne pozwolenie,
ale majstrować przy duszy ludzkiej może praktycznie każdy,
kto zechce: ksiądz, agitator, kochanek, przechodzień. Nikt.
***