jak widać pogoda coś nie bardzo w humorze była, więc wczoraj popołudniu wsiadłam w pociąg, po drodze jeszcze kilka godzin w Krakowie no bo jak inaczej bym mogła...
nad ranem byłam już w domu i jednak nie ma to jak domowe łóżeczko, te dwa dni mimo wszystko były udane ;]