Szczerze powiem, ze nie wiem sama co mam napisac.
Nie jest dobrze.
niby nic u mnie sie nie stalo ale czuje, ze za niedługo cos sie stanie a ja sie nie pozbieram.
dzisiejszy wieczór spedzam z GrubSonem. zresztą jak codziennie.
z czasem przychodzi taki moment, ze po poprostu czujesz, wiesz juz na pewno, że musisz sie wycofać. ospuścić, usunąć sie w cien. I chyba dzisiaj nadszedł ten dzien. usuwam sie w cień. nie bede juz ta samą osoba. zmieniłam sie. i raczej tamta ja juz nie wróci. musiałam sie wycofać inaczej niczego i tak bym nie naprawila. znaczy niby jest dobrze ale ja czuje ze nie dokońca. żyję mam swój kawałek świata jak i ty, tu gdzie przeplata sie uśmiech, smutek, wiara i łzy. nie, już nie jestem silna. tak kurwa nie radze sobie już z życiem. Trzeba dać rade chodz jest trudno. czasami mam dziwne mysli. Wiem, wiem, wiem. zawsze byłam ciekawa jak by to było jak bym nie wiem teeraz umarła. chciała bym zobaczyc jak by to tu wszystko wygladało potem cofnać czas i wrócić do normy tak poprostu. I do celu dochodzi tak niewielu, bo niewielu potrafi znależć cel. Bo niewielu miało prawdziwą wiare w to, że w ogólne mogą dojść. Nie mam dzisiaj jakoś weny na pisanie. i chyba to by było tyle.
Dziekuje i dowidzenia, osiolkovelove
PS: Koncze szkole pakóje sie i już mnie tu nie ma ......