i to jest dla mnie kwintesencja wakacji.
wręcz emanuje ona dla mnie z tego zdjęcia.
żadnych głupot.
żadnych terminów.
wolność.
<3.
ograniczyłem późnonocne,
a raczej wczesnoporanne powroty do domu.
e.
no ileż można przecież.
ale wtorki to wtorki.
wtorki pozostają niezmienne.
rzadko poruszam się komunikacją miejską.
kiedy już jednak,
trafiam na wycieczkę amerykanów.
a jedna z nich (pozdrawiam allison.!)
wywołuje opad szczęki do podłogi jednym
"oh, i'm from new york city" *.*
poza tym obiecała mi, że oprowadzi mnie po nim.!
i że zaprasza.
i żebym się zaprzyjaźnił z ich opiekunem,
który wygląda jak golfista.
on jest guru od wiz.
oficjalnie skończyłem jazdy.
oficjalnie też nie zdałem wewnętrznego praktycznego.
więc swoją metodą,
obraziłem się oficjalnie na cały świat motoryzacyjny.
i na razie nie wiem, co będę robił dalej z tym.
o.
a kiedy już podrywa Cię:
- 65letnia kobieta przed sklepem ("ależ pan ma nogi. takie zgrabne. niejedna kobieta by takie chciała").
- zagubione koleżanki sztuk dwie ("bo myśmy się w sumie zgubiły..").
to musisz wiedzieć, ze nie ma bata. coś się dzieje.
i oczywiście że pokażę Ci atrakcję Wrocławia drogi nieznajomy. with my pleasure.
wik.
p.s. a jeśli jest ktoś na tej ziemii, kto robi dla mnie tyle ile robi O.O to niech się zgłosi - zweryfikujemy < 3.
p.s.2. "są wakacje". czy tylko we mnie to hasło wzbudza pozytywny dreszczyk podniecenia na całym ciele.?