najpierw był świat. i wszystko poznawane łapczywie i w pośpiechu.
potem był przypadek. coś, co w sumie ot tak skrzyżowały nasze losy.
z przypadku urodziła się chęć. bo przecież czemu nie, coś trzeba tam robić.
chęć doprowadziła do czynu. a czyn, choć początkowo wypełniony serduszkami z biegiem czasu nabierał sensu.
po tym czynie nastąpiła potrzeba powtórzenia. bardzo szybko.
powtórzenie okazało się być gwoździem do trumny. przysłowiowym.
i teraz przysłowiowo zachowuję się jak piętnastolatek, nerwy skupiają się na wyczekiwaniu, sen przestaje być ważny zaburzając cały mój spokój, plany, wszystko.
nocholerajasna!
nie chcę być jak judyta. ze wszystkich sił, jak tylko potrafię, nie chcę być cholerną judytą.
miał być list. ale wystarczy, że słowa jego wypowiedziałem wracając dziś do domu.
war in my mind.
Mój Bliski Nieznajomy. odpuść mi.