SOBOTA, 23.10.2010
Zwariowany dzień... od rana nic nie zapowiadało, że ten będzie jakiś inny od tych "normalnych", które przebiegają jednostajnie jak w zharmonizowanym mechanizmie szwajcarskiego zegarka... a jednak mnie rozregulował :/
Kierując się barwną ulotką i oryginalnym pomysłem na zaspokojenie małego "studenckiego głoda" skierowałem się do nowo-otwartego snack baru "BOBA". Muszę przyznać, iż napój jest fantastyczny Kompozycje kombinacji 2 smaków brzmią zachęcająco, a zabawa w "łowienie" rurką kryształków tapioki znacząco poprawia humor xD
Do napoju zamówiłem sobie CHOCO-DONUTA bo chciałem się przekonać, czy istotnie są to największe pączki w mieście. I nie myliłem się... wręcz się przeraziłem gdy dostałem na tacy ciastko posmarowane nutellą z bananem (pycha) o wielkości "bobrzego ogona" xD
Potem skierowałem się do GLXY w poszukiwaniu jakiejś okazji cenowej... bez skutku- wszystko powyżej jebanej 100wy :/
Zażenowany żalowym wypadem do GLXY wybrałem się na przystanek Bohaterów W-wy, gdzie "PIROMANCJA" miała się spotkać przed wyjściem na salkę. Po zjawieniu się grupy, Mate przekazał mi pewną wiadomość od mojej znajomej, osoby z którą ograniczyłem ostatnimi czasy kontakt- teraz dopiero wiem, że to był błąd.
Wróciłem do akademca z "moralniakiem" w bani i nie wiem czy zasnę tej nocy bo, nie kminię tej chorej rzeczywistości:
"kiedy to jedna osoba pragnie by drugiej się układało,
życzy Jej jak najlepiej,
prosi o to, czego dla siebie nawet nie oczekuje...
i CHUJ musi być zupełnie odwrotnie
dosłownie o 180 stopni i japierdole... :(
TY TAM NA GÓRZE DZIĘKI
... ZJEBAŁEŚ
:/
DŻEM - Do kołyski (całą noc bo wiem, że i tak nie zasnę)
"Żyj z całych sił
i uśmiechaj się do ludzi
bo nie jesteś sam."
Pamiętam...