muszę sama przed sobą się do czegoś przyznać... dziś zaczęłam "od nowa" po tygodniowym zaniechaniu! natomiast, nieważne jest to ile razy człowiek upada, lecz ile razy znajduje w sobie siłę, by po tym ciężkim starciu z rzeczywistością otrzepać się i ruszyć dalej...

czuję się lekko. zdecydowanie odczuwam satysfakcję z teraźniejszej postawy, czego nie mogłabym powiedzieć parę dni wcześniej;

dopiero popijając zimne espresso i wpatrując się w zielone gałęzie haczące o sąsiedni, szaro-bury blok, parę dni temu doszło do mnie, że to już właściwie ostatnie wakacyjne poranki, że za niedługo moje szesnaste urodziny, pójście do nowej szkoły...

trudno mi jednoznacznie stwierdzić czy szybko te wakacje przebiegły czy też nie. po prostu były.

jednego jestem pewna: muszę wprowadzić zdrowe nawyki, żeby uniknąć efektu jojo i powoli chudnąć. to jak niekończąca się historia. we wrześniu będzie rok. rok od kiedy pewnego szkolnego popołudnia załamałam się, bo koleś, który mi się wówczas podobał, zaczął spotykać się z moją przyjaciółką. to chyba wtedy wszystko się zaczęło. albo wcześniej?

śniadanie: muesli z płatkami kukurydzianymi - 173 kcal,

II śniadanie: cappucino - 130 kcal,

obiad: kiwi, brzoskwinia, banan - 195 kcal,

4x kluski śląskie z sosem - 124 kcal,

przekąska: kogiel mogiel - 130 kcal,

kiwi - 42 kcal,

biszkopty - 124 kcal,

kolacja: kawałeczek zapiekanki - 60 kcal,

kromka chleba z ziarnem - 96 kcal,

serek śmietankowy - 26 kcal,

herbata - 4 kcal.

TOTAL : 1104 kcal/ 1200 kcal.