Na żelaznym tronie ;p
Wczorajszy dzień ciekawy, udało mi się wyciągnąć siostrę do stajni i przesiedziałyśmy dużo czasu ze źrebakami na padoku. Co prawda moje kolana totalnie wysiadły po ciągłym kucaniu, ale czego się nie robi dla takich słodkich maluchów? ;)
Najfajniejsza jest kropcia i kara, z tą różnicą, że kara potrzebuje czasu, żeby zaufać człowiekowi, ale jak już da podejść, to niezły z niej pieszczoch :) Kochaniutkie są źrebaczki, nie ma co :)
Apiszon nie zapomniał jak się kłaniać i jak pokazywaliśmy siostrze, jak się ładnie kłaniamy, to zrobił to lepiej niż kiedykolwiek. Kochany maluch! Jak zawsze wygłaskany, wycałowany, dostał coś dobrego i zebrałyśmy się do domu.
Byłam nieźle zaskoczona po zebraniu, bo spodziewałam się niezłego ochrzanu, a tu mama wyskakuje z tekstem, że bardzo się cieszy, że wzięłam sobie jej słowa do serca i popoprawiałam wszystkie oceny z przedmiotów, których za rok już nie będę miała. I co najśmieszniejsze, to chyba to zaważyło na dostaniu przedwczesnego prezentu na dzień dziecka, którego nigdy nie spodziewałabym się od nich dostać, bo pomimo, że ich prosiłam, to stwierdziłam, że pewnie i tak będzie tak jak zawsze i zbagatelizują moje prośby :D
Dziś totalny dzień lenienia się, w końcu to mój dzień... ;p
Pozdrawiam wszystkie "dzieci" i wszystkiego najlepszego w naszym dniu