Cześć.
Jak ja cholernie, bardzo żartowałam z tym dorosłym życiem.
Nie powiem, nie usłyszałam 'Sandra znieś ten kubek do zmywarki' od prawie dwóch lat;
Nikt nie segreguje mi prania, nie robi obiadu (więc rzadko w ogóle jadam w domu);
Kiedy mi zimno zapalam papierosa przy kominku, opuszek palca nie wystaje za drzwi;
Mam w domu 18 gatunków herbaty, ale nigdy cukru (ciągle zapominam, że sam sie nie kupi);
Nigdy ale to NIGDY nie wiem kiedy mija termin płatności moich rachunków (dzięki Ci technologio za przypominajke w telefonie); poza tym nie oszukujmy sie abonament może poczekać a nowe buty zawsze ktoś może Ci sprzątnąć.
Ogólnie nawet mi się to wszystko podoba. Dalej uważam, że rodzice wysłali mnie na obóz.
Tylko taki trochę dłuższy.
Na całe życie jakoś.
Rzadko kiedy siadam już na parapecie z kawą i rozmawiam z księżycem,
choć brakuje mi tego.
I nie mam zmywarki.