Mała Strana...
Robisz krok i wchodzisz w XVII wiek. Nie ma tu wprawdzie księżniczki Libuszy, cienia katedry, nie słychać odgłosów bębna Zizki,
ale za to słychać krzyki spod Białej Góry, odgłos rydwanu wojennego Wallensteina
i widać krwawy odcień zaprawy barokowych świątyń
i słychać szelest jezuickich habitów
i czuć delikatny swąd palonych heretyków i...
A Prazskie Jezulatko wyciąga dłoń w geście błogosławieństwa...
I turystów nie tak wielu...
Ktoś/gdzieś/kiedyś powiedział/napisał, że na Małej Stranie urodził się po raz drugi.
Sądzę że to możliwe.