Jestem w totalnej rozsypce.
Wyprowadzka z domu mnie przerasta. Jak o tym mówię to od razu pojawiają mi się łzy. Moja mama powiedziała mi dzisiaj, że spakuje mi jakieś mięso z wesela, to ja wybuchłam strasznym płaczem. Nie cierpię zmian! Nie jestem gotowa. Nie dorosłam jeszcze.
Nie potrafię się do tego wszystkiego pozytywnie nastawić.
Chyba szybko wrócę z tego "wielkiego miasta"..
Płaczę.
Od jutra wracam z dietą.